Fanclub Bionicle Wiki
Advertisement

Promienie słońca przebijały się przez ogromne liście wysokich drzew, rzucając światło na tesarańską arenę. Dziś miała się odbyć na niej kolejna walka, będąca kluczowym punktem rozmów na temat wymiany handlowej między Tesarą a Iconoxem. Obie wioski wystawiły jednych ze swych najlepszych Glatorian do tego pojedynku, licząc na jak największe zyski w tej sprawie.

Pierwszy na arenę wyszedł Ragler, wojownik gospodarzy. Jego srebrzyste ostrze i tarcza połyskiwały w blasku gorącego słońca, a w oczach widać było płonącą chęć do walki. Zaraz potem zjawiła się Glatorianka Iconoxu, Zhina, nosząca przydomek „Kruszącej Skały”. Ragler zamrugał, widząc na jej plecach olbrzymie, srebrno-błękitne skrzydła. Wojowniczka szła pewnie, z uniesioną głową. Nie bała się starcia. Najwyraźniej była doświadczona w boju, przeszło Raglerowi na myśl.

Zhina uniosła do góry dłoń, pozdrawiając publiczność. Widać było, że walki na arenie sprawiały jej przyjemność. Była zupełnym przeciwieństwem Raglera - ten miał buntowniczą naturę, nieraz miał zamiar porzucić ten cały „sport” i uciec z dala od Agori, którzy kazali mu brać w nim udział. Nie chciał być na każde ich zawołanie - pragnął żyć według własnych zasad. Teraz jednak nie był czas na rozmyślanie nad tym. Glatorianin musiał skupić się na walce.

Na sygnał, Ragler i Zhina ruszyli ku sobie. Rozległ się szczęk ostrzy, w akompaniamencie okrzyków zgromadzonych Agori. Wojownicy przez chwilę stali w miejscu, siłując się ze sobą, aż wreszcie Ragler zebrał wszystkie siły i odepchnął od siebie rywalkę, po czym zamachnął się ostrzem, gotów do cięcia. Na drodze jego oręża stanęła jednak tarcza Zhiny, która udaremniła atak. Glatorianka odrzuciła Raglera do tyłu, a klinga jej miecza poszybowała z niebezpieczną prędkością w stronę ramienia oponenta. Ragler w porę odchylił się do tyłu, wykonał przewrót i znalazł się w odległości paru metrów od Zhiny. Ta zaszarżowała na niego, wystawiając ostrze na bok i zasłaniając się tarczą.

Ragler rozejrzał się nerwowo na boki, myśląc, co zrobić. Kiedy Zhina było już blisko, naskoczyła na niego, unosząc miecz do góry. Glatorianin Dżungli odskoczył na bok, przeturlał się po ziemi i ruszył ku przeciwniczce, która klęczała teraz przy ziemi po nieudanym ataku. Nim zdołała się wyprostować, Ragler zrobił zamach, krzyknął gniewnie, jego ostrze ze świstem przeszyło powietrze… i zetknęło się z klingą Zhiny. Na moment w oczach mężczyzny błysnęło zdziwienie. Zaraz potem ustąpiło miejsca bólowi, wywołanemu przez uderzenie tarczą Glatorianki w jego bok.

Zhina poderwała się z ziemi i ponownie zaatakowała. Tym razem Ragler zdołał osłonić się własną tarczą, lecz kiedy chciał wyprowadzić kontrę, rywalka zbiła jego cios i samemu zamachnęła się mieczem. Ragler w porę uskoczył i szybkim ruchem podciął oponentce nogi. Zhina upadła na jedno kolano, lecz udało jej się sparować atak rywala. Jej ręka trzymająca tarczę zaczęła powoli opadać, uginając się pod naporem Raglera. Glatorianka napięła mięśnie i odepchnęła lekko przeciwnika, a następnie zerwała się na równe nogi i uderzyła mężczyznę płazem ostrza w bok. Ragler zgiął się w pół, a wtedy Zhina zręcznym podbiciem wytrąciła mu tarczę.

Zaskoczony Glatorianin ledwo zdołał uniknąć nadciągającego ciosu mieczem, lecz z następnym atakiem nie miał tak łatwo. Zhina zawirowała i kopnęła go w głowę, po czym zawirowała ponownie, zamachnęła się tarczą i trafiła nią w lewe ramię oponenta. Ragler zachwiał się i charknął z bólu, kiedy Zhina wbiła swoje kolano w jego brzuch. Zacisnął pięść i uderzył ją z dołu w podbródek, po czym uniósł wysoko ostrze i ciął z góry, Zhina jednak zeszła mu z drogi. Przeturlała się po ziemi i znalazła kilka metrów dalej, natychmiast się podnosząc. Jej skrzydła nieustannie poruszały się, lekko i zwiewnie, jakby chciały poderwać ją do lotu.

Nie tracąc czasu, zaszarżowała na przeciwnika. Ten uczynił to samo. Ich ostrza ponownie się zetknęły, i jeszcze raz, i jeszcze, wydając przy tym donośny szczęk, wymieszany z wiwatami publiczności. Zhina cięła z dołu, celując w lewe udo Raglera. Udało jej się skutecznie zadać cios i przyozdobić ciało rywala rubinową smugą. Ragler zaklął bezgłośnie i samemu spróbował zaatakować, bezskutecznie. Nie pojmował, jak ktoś z tak wielkimi, ciężkimi - i pięknymi, przeszło mu przez myśl, lecz to teraz nie miało znaczenia - ozdobnymi skrzydłami na plecach może poruszać się tak niezwykle lekko, szybko i zwinnie. Wydawało mu się, że walczy z motylem, wykonującym każdy ruch z gracją i rozwagą.

Po chwili owy motyl uderzył kolanem w ranę na jego udzie, poprawił kopnięciem w klatkę piersiową z półobrotu i odrzucił Raglera do tyłu. Glatorianin padł na ziemię i ujrzał nadlatującą ku niemu, niesioną w powietrzu na swoich skrzydłach Zhinę. Wiedział, że za chwilę walka się skończy. Krusząca Skały skruszy i jego, tak jak dziesiątki innych przeciwników.

A jednak wciąż pragnął wygrać. W ostatniej chwili odturlał się na bok, zerwał na równe nogi i znalazł za plecami Zhiny, po czym złapał ją za ramię. Glatorianka próbowała się mu wyrwać, lecz Ragler nie puszczał. Wtedy usłyszała świst ostrza.

Rozszerzyła oczy ze zdumienia, kiedy poczuła, jak coś odciąża jej plecy. Kątem oka zauważyła, jak jej skrzydła miękko opadają na piasek.

Natychmiast obróciła się, przywalając Raglerowi w głowę tarczą. Następnie zamachnęła się mieczem i nim Glatorianin zdążył choćby mrugnąć, wytrąciła ostrze z jego ręki. Ragler syknął, i ze złości, i z bólu, Zhina bowiem naparła na niego tarczą i zaczęła biec przed siebie. Po chwili mężczyzna uderzył o olbrzymi konar drzewa stojącego na krawędzi areny. Zhina odsunęła się, a Ragler zwalił się ciężko na ziemię.

Kiedy podniósł wzrok, ujrzał znajdującą się ledwie kilka centymetrów od jego twarzy końcówkę ostrza Glatorianki. Spojrzał na jej twarz. W jej oczach dostrzegł niezmącony spokój, jakby cała ta walka nie była dla niej żadnym wysiłkiem.

Spuścił głowę i powiedział dwa słowa. „Poddaję się”.

Rozległy się wiwaty zgromadzonych dookoła areny Agori. Zhina uniosła ostrze w geście zwycięstwa i powiodła wzrokiem dookoła. Potem zrobiła coś, czego Ragler nigdy by się po niej nie spodziewał - wyciągnęła ku niemu rękę i pomogła wstać. Glatorianin uśmiechnął się błogo. Z jakiegoś powodu wcale nie żałował przegranej. Odprowadził wzrokiem odchodzącą rywalkę, która zabrała ze sobą jego tarczę jako trofeum i po chwili opuściła miejsce walki.

Krusząca Skały skruszyła kolejnego przeciwnika.

Advertisement